Gdańskie Kompilacje …

Wczorajsza sobota.
Jakże to straszne, że w dni wolne od pracy włącza mi się tryb starszego pana – godzina szósta rano, oczy robią się już wyłupiaste z wyspania i gapi się człowiek w sufit jakoś tak beznamiętnie. Potem pije dwie kawy pod rząd, pali kilka papierosów i tworzy plan dnia :)
Po strasznie długich konsultacjach telefonicznych z kolegą Kamilem uznajemy, że fotograficznie szlajanie się po Sopocie będzie w sam raz – niestety kolega Kamil dosyć spontanicznie zakaszlał, zasmarkał i z drgawkami cielesno-chorobowymi poszedł do domu spożywać tabletki przeciwgrypowe. A ja jakimś cudem i w tajemniczych okolicznościach trafiłem do samochodu koleżanki Kaziuty, gdzie jej niespełna trzyletni synek w foteliku samochodowym puszczał niewyobrażalnie śmierdzące bąki :):):)

Dzień fantastyczny – lubię spotykać takich ludzi jak na zdjęciach poniżej …

I jeszcze zapraszam na wernisaż :)