
Ktoś mądry powiedział kiedyś, że nie ważne w jaki sposób zdjęcie powstaje… liczy się efekt końcowy. A efekt z tak piękną modelką, mógł być tylko piorunujący!
Ale…
Ale jedną nogą opierając się o kant wanny, drugą w przestrzeni kafelkowej ściany (tak wannę wbudowano, że drugiego kantu owa wanna nie posiada) czuję się trochę jak świeżo rozwieszone pranie, jeszcze cieknące (gdyż balansując gdzieś blisko sufitu odkrywam, że jest tam cieplej i pocę się dosyć intensywnie), po mieszkaniu biegają koty, na łóżku współlokatorki Klaudii leży świeżo wycięta dynia (która miała być niespodzianką dla nieobecnej wówczas koleżanki, haloween i takie tam), Klaudia od czasu do czasu zapomina, że jest pod wodą i próbuję do mnie mówić…
I teraz taka sytuacja…
Wyobraźcie sobie…
Stopa moja, ta umieszczona w przestrzeni kafelkowej nagle się ześlizguje, wpadam do wanny i z całej siły swoim cielskiem odbieram modelce przytomność, oboje się topimy (gdyż i ja waląc łbem w brzeg wanny przytomność tracę)… Po kilku dniach jej współlokatorka wchodzi do mieszkania, znajduje dwa trupy w wannie, przestraszone koty jedzące te trupy i nadgniłą dynię na swoim łóżku… WTF?! :D To tylko wizje – intensywnie współdzielone i współwyśmiane z modelką…
Zapraszam do oglądania :)