Cztery Dni

(Sieciowa nuda napisana wierzchem dłoni)

Na głosie zawieszam zmysł słyszenia, żeby potem docierały do mnie głosy wysokie i niskie pomieszane w jedno. Biurko zdobi czarno-biała kawa, telefon komórkowy i uniwersalny pilot działający nawet przy włączaniu pralki – ta pralka od zawsze była dziwna.
Jest zimno, chłód rozkłada się po kątach mieszkania wypędzając resztki tego ciepła wiosennego, co oknem wpadało spontanicznie. Za cztery dni znowu wsiądziemy w pociąg, znowu napijemy się wódki w małym pokoiku wielkiej artystki, znowu spotkamy tą milczącą kobietę i poprzytulamy głowy do szyby w napierdzianym przedziale, żeby zaraz potem wyjść do wc na papierosa. I krztusząc się tym kaszlem, jestem uśmiechnięty