Ileż to lat minęło? Ile klatek? Aparatów? Źle dobranych parametrów, zbyt szumiącej po kątach głowy czułości i pstryknięć migawki? Ile odbić w lustrach, szybach i kałużach?
To są jakieś bliżej nieokreślone sentymenty rozłożone we wszystkie zapachy lepkiego powietrza, owocowego wina, ciasnego samochodu i ujmujących spojrzeń spotykanych wtedy ludzi. To dobrze, że do pewnych obrazów mogę wrócić nie musząc szukając tylko między fałdami pamięci. Chyba robię się stary…