Leśniewo Górne

 

O ile przyjemniej byłoby pojawić się w tym miejscu tuż przed wschodem słońca, jakimś dniem jesiennym który mgłę powciskałby w każdą wolną przestrzeń między drzewami i nadał jeszcze bardziej niepowtarzalnego klimatu temu miejscu. Do tego można by jeszcze być trochę niewyspanym, zaropiałym okiem ogarniając ustawienia przysłon i czasów w aparacie popijać za gorącą kawę z chromowanego termosu na przykład. I oczekiwać równie zaspanych chmur leniwie pełznących od lewa do prawa albo dreptać w miejscu chuchając w zaciśnięte tuż przy ustach dłonie, mówiąc sobie że wcale nie jest tak zimno jakby się mogło wydawać.

Ale nie… W Leśniewie Górnym pojawiam się z końcem sierpnia poprzedniego już roku, powietrze w gorączce lepi się nieznośnie do skóry z każdej strony, od czasu do czasu przystaję celem odklejenia spoconej koszulki od ciała, która przywarła tu i ówdzie… Chmury schowały się na tyle, że letnie niebo sprawia wrażenie wypalonego bielą, sporadycznie wystające turystyczne łby niemieckiego pochodzenia tradycyjnie psują kadry, bo oczywiście robią to w najmniej odpowiednim momencie.Brakuję mi intymności między miejscem, a pryzmatem pentagonalnym…

Wydawać by się mogło, że wszystko jest nie tak jak lubię… Zawsze wolałem trochę marznąć podczas fotograficznych eskapad, niż w ukropie dźwigać torbę z osprzętem rodzaju ciężkiego na ramieniu… Zawsze wolałem odziać na stopy wygodne, grube skarpety przywiezione kiedyś z Norwegii i potem zasznurować mocno buty trekingowe i brodzić w śniegu dzielnie dzierżąc aparat… Zimą i jesienią migawka jakoś przyjemniej potrafi brzmieć, wszystko ma jakby większy sens i głębsze znaczenie, aparat szumi jakby trochę przyjemniej, trochę bardziej słodko ciąży… Oddech jest głębszy, mróz ściąga skórę twarzy i wmawiam sobie, że to bardzo pomaga mi się skupić…

Ciężko mi ostatnio pogodzić się z aparatem, brakuje czasu, chęci i motywacji – póki co zaległości wywalam na światło dzienne…

 

One thought on “Leśniewo Górne

Comments are closed.