Dużo chodzisz.
Dużo chodzenia wspomaga złożone procesy myślowe – nawet jeśli wiatr smaga po pysku wyjątkowo mocno, nie masz za bardzo gdzie schować dłoni, a termos z czerwoną herbatą zostawiłeś przypadkiem na blacie kuchennym.
Dużo myślisz… Nie popadasz w żadne paranoicznie matematyczne analizy swojego życia, życia swoich przyjaciół czy rodziny – sam proces myślowy działa bardziej na zasadzie słów kluczowych. Wymieszanych w sposób zrozumiały tylko dla Ciebie. Jabłoń, krzesło, twarz, strych, bocian, niebo, droga, uśmiech, owoce, duży stół, wiatr, morze, uśmiech, uśmiech, rak, papierosy… W którymś momencie masz wrażenie, że mógłbyś usiąść na brzegu klifu, podciągnąć rękawy i pieprzyć się z tymi słowami. Chociaż to i tak niczego by pewnie nie ułatwiło, bo to dzień gdzie wyjątkowo ciężko Ci pogodzić ze sobą pewne myśli wynikające z innych i wypełzające jakoś na przód całego tego syfu, który rozgrywa się przed Twoimi oczami, i który dosłownie przed chwilą wydawał się do ogarnięcia. Zatem przyspieszasz, łapiesz więcej powietrza i pod kolejną górę nadmorskiego lasu idziesz mocniej, żeby wychodzić z siebie całą tą niesprawiedliwość świata.
Miał być tylko intensywny spacer po lesie, bo ostatnio mam w sobie tyle energii, że mógłbym ją na allegro wystawiać w promocyjnej cenie. Nawet nie wiem kiedy spontanicznie wypełzłem z lasu na plażę i wydobyłem aparat z plecaka uświadamiając sobie jednocześnie, iż dawno nie fotografowałem morza. Ot tak…
Z informacji technicznych, przeplecionych umiejętnie bezpłatnym lokowaniem produktu:
Z czystym sumieniem mogę polecić przeciwdeszczowe ochraniacze na spodnie, nie tylko rowerzystom – w którymś momencie (a nawet kilku momentach!) uparcie leząc plażą w stronę Orłowa (gdzie szalejące fale zabrały praktycznie każdy suchy kawałek plaży) znalazłem się w wodzie do połowy uda i termoaktywa, które dzielnie chroniły moje południowe części ciała w dalszym ciągu były suche proszę państwa!!! Także proszę kupować, kupować…
Dobrze radził? ;p przecież nie miał ochraniaczy na spodnie! ;)
A ja nie byłem z plastiku! ;)
Jaki biedny czerwony konik! Mam nadzieję, że nie zostawiłeś go tak na pastwę losu? ;p
Oczywiście, że zostawiłem … Dobrze sobie tam radził ;)